Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szli się do kolan pańskich pokłonić, których Jagiełło z niewymowną radością przyjmował, gości karmić i poić rozkazując. A jako był do datku ochoczy, gdyby był tyle zamków podoręczu miał, ilu go rycerzy witało, dałby pewnie każdemu po jednym.
Wnet za nimi, ale znacznie nędzniejszym pocztem, przyjechali zapowiedziani posłowie książątek, którym z oczów zaraz źle patrzało.
Meklemburski, starzec z siwą brodą, a miną lisią, mówił za innych.
Królowi wyniesiono na podsienie siedzenie pokryte i tak ich tu przyjmował w szaréj opończy i słomianym kapeluszu, kazawszy rycerstwu strojnemu stanąć dokoła.
Poseł foremnemi słowy oświadczał od książąt, iż gotowi byli królowi posiłkować przeciw Krzyżakom; na co z polecenia Jagiełły, podkanclerzy Klemens (z Moskorzowa) odpowiedział, że za dobrą ich wolę król książętom dziękuje uprzejmie; lecz że już przy pomocy Bożéj sam się zebrał z ludem swym i litewskim i ruskim, więc bodaj czy nie byłoby zapóźno.
Meklemburski szeroko prawił o potędze i o wielkich przygotowaniach Zakonu, jakby trwogę siać pragnął, dowodząc, że posiłkiby nie zawa-