Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wskazywał, czytając modlitwy i zawodząc ze śpiewakami pieśni nabożne. Kto Jagiełły nie widział wprzódy i nie znał, nie byłby go pewnie za króla wziął, zobaczywszy skromnie idącego wśród daleko strojniejszych panów, co mu towarzyszyli.
Jagiełło naówczas już nie młody, nie miał rysów twarzy, ani postawy majestatem uderzającéj. Znać w nim było wszakże puszcz litewskich wychowańca, nawykłego do obozowania pod gołém niebem, spoczywania w niepogodę pod dębami, a spędzania całych miesięcy w lesie, nie zajrzawszy pod dach i nie skosztowawszy miękkiego łoża.
Mąż był wzrostu średniego, tuszy nie wielkiéj, smukły i dość zręczny. Głowę miał małą, podłużną, nieco już łysą, osadzoną na szyi długiéj i żylastéj; twarz płci ciemnéj uderzała najwięcéj dwojgiem oczu czarnych, małych, żywych, niespokojnych i biegających. Zdawały się one badać każdego i chciéć pochwycić wszystko.
Z ust trudno było coś czytać, oprócz łagodności i dobroduszności, która łacno się mogła w gniew gwałtowny a krótki zamienić. Naówczas zacinały się usta, oczy błyskały, żyły wzdymały na skroniach i król strasznym się stawał. Takim bywał najczęściéj na łowach i w gromadce dworskiéj, a gdy do ludzi występował, hamował się