Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uśmiechając i siadając naprzeciw podskarbiego,— ale tylko co nie widać: pewnie włosy trefi!
— Korzystajmy z tego i mówmy, moja jejmość—rzekł schylając się podskarbi.—Nie potrzebuję was pytać czy sprzyjacie Zakonowi? jesteśmy pewni, że jako siostra służycie mu wiernie, i służyć będziecie daléj.
— Wszakżem i przysięgą i dobrodziejstwy związana—zawołała Noskowa.
— Dlatego z wami tajemnic nie mamy, ufamy wam i gdy trzeba idziemy do was wprost, jako siostrze mówiąc: to uczynić potrzeba...
— Rozkazujcie, miłościwy panie! rozkazujcie, byle sił nie przeszło.
Spojrzała badawczo wdowa na strasznego zakonnika, który wciąż się uśmiechał do niéj żółtemi zęby i sinemi wargami.
Już miał rozpocząć dalszą mowę, gdy z drugich drzwi ukazała się Ofka, wystrojona jak do kościoła na święto: włosy rozpuszczone, od których woń damasceńskiego olejku różanego się rozchodziła, z wianuszkiem zielonym na skroni, w rękach białych niosąc srebrną misę, a na niéj owoce świeże i suszone, i wina flaszę i kubek.
Szła piękna podczaszyna wiedząc, że jéj z tém do twarzy, przechylając główkę, usteczka składa-