Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że pokój był niewieści. Od sklepienia spuszczał się pająk mosiężny, świecący, wyginany, cały we floresach i gałęziach.
Gdzie było spojrzéć, coś pięknego i kosztownego znalazło oko dla zabawy. Przez otwarte napół drzwi widać téż było sypialnią z łożem, a kotarami barwistemi, przy niém mosiężne misy do umywania i konewki, i kubki przedniéj roboty.
Ledwie pani Noskowa siadła, pogładziwszy włosy i poprawiwszy łańcucha, gdy drzwi się otwarły i podskarbi wszedł, rozglądając się dokoła.
Na powitanie jego powstała z poszanowaniem wdowa i na swoje go siedzenie zaprosiwszy, sama na niższym stołku nie prędzéj miejsce zabrała, aż on go jéj wskazał. Uśmiechała się wdzięcznie do obrzydłego zakonnika, który téż to się uśmiechał do niéj, to marszczył i zamyślał, jakby mu nie łatwo do słowa przyjść było.
Oczy jego biegały tymczasem dokoła.
— Cóż nam Miłość Wasza przynosisz? — ozwała się wdzięcząc wdowa — pokój, czy wojnę? Tu u nas ludzie co dzień mówią inaczéj, a są tacy co przysięgają, że król Jagiełło już z wojskami na granicy stoi.