Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 088.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niemiłą tę i niepiękną postać zdala zoczywszy Ofka, która swym zwyczajem we drzwiach czatowała na przechodniów, klasnąwszy w dłonie pobiegła do pani matki. Rzuciła jéj tylko słowo:
— Podskarbi się wlecze!!
Sama zaś pobiegła się przybrać coprędzéj. Choć Krzyżak był stary i brzydki i wstrętliwy, a zakonnik w dodatku, dziewczę nawet przed nim chciało wystąpić z całą swą krasą.
Matka zerwawszy się z krzesła, poszła téż do zwierciadełka włosy przyczesać, krezki poprawić i łańcuch dobywszy z szufladki, zarzuciła go sobie na szyję. Siadła potém w krześle z podnóżkiem i czekała nań w paradnéj izbie.
Mogła się ona paradną nazwać, gdyż rzeczywiście była wspaniale przybraną. Sklepienie malowane w gałęzie zielone, złocone grona i figury świętych, unosiło się nad izbą w kształtne łuki pogięte. Ściany okrywały opony wzorzyste, a gdzie ich nie było, stały szafy z drzewa misterną robotą, na nich konwie i naczynia srebrne, pozłociste, cynowe i kamienne. Stół w pośrodku okryty był kobiercem smyrneńskim, szkatułkami z bursztynu i hebanu i różnemi bawidełkami niewieściemi, między któremi kołowrotek mały z różanego drzewa stał do zwijania jedwabiu, lub dla przypomnienia,