Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 063.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Król, a pan chrześciański jest — rzekł — pobożny, dobroczynny i miłosierny. Nie wierzcie baśniom. Zachował może pamięć pierwszéj wiary i gusła jakie, ale w Chrystusa wierzy i innego Boga nie zna.
— U nas mówią inaczéj.
— Ani dziw: i nieprzyjaciel jest, i wy zdala go tylko widzicie, albo raczéj słyszycie o nim.
— To prawda — odparł podskarbi szydersko — i tak samo nie dziw, gdy my was nie znając, bierzemy za szpiega.
— Nie mówię téż nic, kapłańską się suknią składam.
— A cóż świadczy, że i ona nie jest wdzianą dla niepoznaki tylko?
Obruszył się ksiądz.
— Któżby śmiał ją sobie przywłaszczać? — zawołał — chybaby Boga w sercu nie miał?
— Są w świecie i tacy, co Go nie mają — dołożył Merheim. — Dlatego, wielebny Ojcze, na oczyszczenie was z tego, cośby potrzeba więcéj nad gołe słowo.
— Słowo kapłańskie, więcéj nie mam nic — cicho szepnął stary.
Milczeli. Twarz Merheima powoli coraz surowszego nabiérała wyrazu.