Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 015.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po całéj więc przestrzeni ziem zakonu szli gońce, aby zamki oprawiać, zewsząd przynoszono wieści co nad granicami słychać, żywność, prochy, konie, zbroje i działa ściągano. Szły o pokój rokowania, ale go nikt nie był pewien..
Nowy mistrz po Konradzie obrany, brat jego Ulryk, starym był wojakiem, choć człowiekiem młodym, bo począł wcześnie za Konrada Wallenroda wyprawy swe i u boku jego walczył nieustannie; walczył komturem w Baldze, gdzie nigdy spokoju nie miał, a marszałkował potém zakonowi, aż do zgonu brata.
Żołnierz był to więcéj niż wódz, prędki, gorączka, butny, do gniewu i porywu skory, a potęgą zakonu nakarmiony tak, iż w nim duma płomieniami wzbierała. Nieprzyjaciela takiego naprzeciw siebie miéć, zakonem trzęsącego i miłością jego uzbrojonego, z Niemiec jako ze śpiżarni ciągnącego ludzi i żelazo, niebezpieczném było.
Codzień szły listy z Malborga i Kursory na zachód, aż nad Ren, i nawoływały po zamkach rycerstwo niemieckie na spokojne Słowian ziemie, które się z garści zakonu wymykały;—codzień téż z gdańskiéj wieży widać było nowych przybyszów, poczetami ciągnących na łowy krzyżackie przeciw Litwie, Rusi i Polsce.