Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 175.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a jeśliby one przepadły, powiecie, by Witolda wyzwał na rozmowę. Oddamy mu Żmudź, niech króla opuści. Sprzedamy dobra w Czechach. Węgrzy napadną na granice polskie, bo Ścibora ujęliśmy osobno. Nie zabraknie więc ani grosza, ani posiłków, ani nadziei. Wytrwać tylko należy, a my na zamku, choćby głodem mrąc, do ostatniego chleba bochenka dotrzymamy.
Wydobycie się napowrót z murów daleko było łatwiejszém niż dostanie się do nich. Nocą straże blizko nie podchodziły ku zamkowi, otwartą więc na przekop furtą tajemną wypuszczono Dienheima, a że go nikt wchodzącego nie widział, gdy z przekopu dobywszy się ukazał późno w obozie i do namiotu Jaśka przyszedł, ledwie się go spytano kędy bywał. Wojsko wczasu wielkiego zażywało i do późna, zwłaszcza u przedniejszych; nieraz się zabawiano przy kubkach, nie trudno więc było i jemu o powieść jakąś, któréj Jaśko uwierzył.
— Gdybym był królem — rzekł — przyjąłbym oddawane ziemie; bodaj dzisiejszego dnia, kiedy nie pożałowali.
Już choć nazajutrz rad się był dobyć ztąd Kuno, pod pozorem, że o dwie mile do Sztumu do Brochockiego chce się dostać, nie było sposobu