Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powiedź Plauenowi, iż ofiara tego co jest własnością Królestwa za żadną nie może się liczyć ofiarę, iż należało najprzód Malborg zdać, jak się poddały inne zamki, warunków nie dyktować, a na królewską wspaniałość się spuszczając, spodziewać, iż Zakon, jak inne państwa niemieckie uczyniły, szczodrze opatrzy.
Plauen słuchał cierpliwie bardzo odpowiedzi, nie okazując ani zdumienia, ni gniewu, ni wzruszenia.
— Jest-że to ostatnie królewskie słowo? — zapytał cicho.
— Tak jest — odparł Zbigniew — jeśli żądacie szczerze pokoju, dajcie takie warunki, jakie się zwyciężcy należą.
Plauen pomilczał chwilę, skłonił nieco głowę.
— Miałem nadzieję — rzekł — iż król nad losem srodze dotkniętego ulituje się Zakonu. Pokorą przebłagałem gniew niebios, a waszego nie mogłem. Bóg więc uczyni co wola Jego, a mnie nie pozostaje nic nad to, bym się do ostatniéj krwi kropli bronił. Malborga nie zdam po dobréj woli, a ufam Bogu i Opiekunce Jego Matce Najświętszéj, że mnie z niego nie wygnacie.
Dumniejszym niż przyszedł, zawrócił Plauen