Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 096.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie potrafi, a wojsku po zwycięztwie wczas i wypoczynek się należał.
A że to i innym dogadzało, słowa więc ks. Marcina rozeszły się po obozie i wielce się do tego przyczyniły, iż postanowiono wolnemi kroki, a małemi dniami iść zabiérając zameczki po drodze, które król rycerstwu swojemu oddawał.
Popłoch w kraju był taki, iż się najwarowniejsze grody, nawet nie broniąc i nie probując ostać, jedne po drugich zdawały, niektóre nawet najprzód wysyłały posłów swych, dobrowolnie klucze śląc i prosząc o załogi.
Nie wojna to już była, ale pochód zwycięzki, który serca radował i podnosił.
Dawszy więc wojsku spocząć pod Wysokim Kamieniem, pociągnął Jagiełło nad jeziorem Husteńskiém, rozbiwszy obóz w niewielkiém oddaleniu od Morąga. Ks. Marcin téż, znać do czynienia nie mając nic, z pisarzami króla i kapelanami daléj ciągnął, przenosząc, jak mówił, bezpieczną tę podróż za obozem, nad puszczeniem się w drogę, po któréj rozproszonych jeńców, zbiegów i wszelkich ciurów, do napaści skłonnych, kupy się wszędzie włóczyły.
Tu pod Morągiem Witoldowy gniéw się wywarł na jeńców krzyżackich.