Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 216.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zrobiło ludno — mieszczanie odetchnęli wolniej. Kraków z Wawelem był w ręku Łoktka...
Pół wieku niemal walczył on, aby się dnia tego doczekać.



Marcika w parę dni później ojciec, który się o jego losie dowiedział, matka i czeladź na dobrze wysłanym wozie powoli przeprowadziła do Łowczej. Gdy go z domu Grety wywożono nie spytał nawet o nią, nie obejrzał się, nie chciał wiedzieć, co się z nią działo.
Greta wyjrzała oknem zarumieniona nieco, niespokojna, lecz że Szamotulski ją zabawiał jeszcze, bo przylgnął był do niej, wprędce ku niemu się zwróciła.
Trwała rana i okładanie jej niedziel kilka, do której leczenia balsamów i plastrów ks. Racław dostarczał z rozkazu księcia do Łowczej dojeżdżając.
Matka też sprowadzała baby znachorki z ziołami, a że Marcik sił miał dosyć, począł się dźwigać rychło, choć z głową jeszcze obwiązaną.
Ojciec choć bolał nad nim, cieszył się razem, iż ta przygoda w domu Grety i z jej przyczyny syna spotkała, sądząc, że ona go z głupiej miłości dla zalotnej mieszczki wyleczy. Jakoż czasu choroby Marcik wcale o niej nie wspomniał,