Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 050.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kojnie oczy na wpół uśpionych i wysiłek znużonych, którzy od twardego snu bronili się jak mogli. Wstawał czasem który z towarzyszów księcia, na palcach do drzwi podchodził, wysuwał się do sieni, zaglądał na podwórze do straży i wracał nazad odpocząć na ławie.
Choć do Balic pół tylko mili było, ale nocą się do nich dobrać, do śpiącego pana dostać, poselstwo takie sprawić, z łoża go wziąć, do Łowczej przywieść, dużo czasu zabrało.
Już prawie na dzień się miało, gdy konie posłyszano u drzwi i wszyscy pobudzili się i zerwali krom Łoktka, który spał twardym snem kamiennym człowieka spokojnego, niedbającego wcale, że za głowę jego nagrodę wyznaczono.