Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sieradzan, pan nasz mieć będzie z sobą. Mimo wieku, krzepki jest, niezmordowany, nigdy w życiu żadnej się walki nie uląkł. Zechceszli W. Miłość wojować... z mieszczan pomoc nie wielka, a swojego rycerstwa stracić można wiele. Książe Władysław na Kraków ciągnie, aby swój gród, żonę i dzieci odzyskał, — ale przelewu krwi nie pragnie i posyła nas ze słowem pokoju.
Stał walcząc z sobą książe Bolesław, patrząc w ziemię, ramionami potrząsając, zbroja zdradzała oddech pospieszny i wewnętrzną walkę z sobą.
Wszyscy milczeli patrząc nań. Wystąpił opat miechowski, od którego wójta brat, Henryk, majętności trzymał dzierżawą, — ten lękając się o swe mienie, Łoktkowi chciał służyć i odezwał się też, księcia nakłaniając do zgody i pokoju.
Książę przekonanym już był i szło mu więcej o sposób, jakim się miał wycofać, niż o sprawę samą, bo ją miał za straconą.
— Widzicie sami — odezwał się — iż ja uwiedziony zostałem i tak jak wasz pan zdradzony, oszukany. Wojny się nie lękam, ale też jej nie pragnę, zawojowywać nie chciałem, zamkum nie brał, choćbym mógł... Szedłem, bo mnie wołano — za cóż pokutować mam...
— Niech winni a zdrajcy pokutują, nie Miłość Wasza — rzekł Jastrzębiec — przedewszystkiem Wójt — który wszystkiemu przyczyną. — Ten gardło powinien dać.