Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 137.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakieś ciągną oddziały. Z różnych stron miasta od bram tentent przychodził.
Nie pewien, co to ma znaczyć, Suła zbiegł natychmiast do wrót zamkowych, które jeszcze otwarte stały i dał rozkaz, aby je natychmiast zamykano. Straż ruszyła się nastraszona tem, kazał na ludzi zatrąbić, aby się zbierali, a sam pobiegł do dworca.
W tem z miasta przed chwilą tak uspokojonego, dolatywać zaczął szmer głuchy i jakby stłumione okrzyki. Poruszało się coś tam.
Suła wdrapał się na dworzec, gdzie stały wyżki umyślnie zrobione, aby z nich dalej widzieć było można miasto i przedmieścia. Wszedłszy i spojrzawszy — struchlał.
Przez ulice sunęły cicho oddziały jakieś zbrojne, zajmując miasto. Na chorągwiach mógł rozpoznać czarnego orła ślązkiego.
Nie było już wątpliwości, zdrada uknuta została dokonaną, miasto się poddało Ślązakom.
Jak okiem mógł zajrzeć Marcik, widział oddziały coraz nadciągające, które spokojnie bez walki i oporu zalewały Kraków. W rynku już głośno okrzykiwano...
Na zamku pozostali — widzieli już wszyscy, iż nieprzyjaciel jakiś miasto zajął, umyślnie mu otwarte.. Powstała trwoga.
Kasztelan Pakosław z Moskorzowa, niedawno naznaczony po śmierci Jana z Buska, wychodził