Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miastem czuwanie, — gdy się okazało, że zniknął, natychmiast rozesłano ludzi z rozkazem, — aby wszystkie gospody, kąty, szynki, browary, łaźnie i domy — w których się ludzie zbierali — przetrzęśli.
Jurga na swą rękę — zapłakany i podpiły biedak, — przybrawszy czeladzi dwoje — włóczył się i krzątał.
W mieście, już się była wieść rozeszła głucha — że książęcego sługę porwano — czy ubito, za to, — iż swojego pana sprawy pilnował...
Na Ratuszu panowie Radni, Ławnicy, Veit chodzili niespokojnie, bo do nich wpadali ciągle z zamku nasyłani, groźno się upominając o to — że człowiek książęcy, dowódzca części załogi — przepadł na mieście.
Veit ramionami poruszał — nie wiedział o niczem. Viertelnicy, którzy tej nocy byli w ulicy Rzeźniczej, wyprzysięgali się — że tam nikogo nie spotkali i nie widzieli.
Kasztelan do Wójta poszedł z tem, iż miasto odpowiadać będzie, jeźli się co złego stało książęcemu słudze. Wójt kazał odpowiedzieć dumnie i zuchwale. — Za pijaniców i kosterów — co się po szynkach włóczą — miasto odpowiadać nie może.
Gdy się to działo — młody ziemianin z Sieradzkiego, ze wsi Brzega, nad Pilicą, imieniem Zbrożek, którego pan ojciec przysłał był do Krakowa, za kupnem sukna