Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 107.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezpiecznym, bo tu stopa miejskiego pachołka stąpić nie śmiała. Ludzie książęcy w ciągłych zatargach z niemi z życiem by nie puścili wójtowego sługi.
Zaraz przy wrotach w izbie stróżów Marcik złożyć kazał pobitego, wodą go cucić i obwiązywać. Nierychło nieszczęśliwy oczy krwawe otworzył i jęk wydał żałośny.
Od stóp do głów był zbroczony, posieczona w pasy skóra na nim w kawały popadała. Ci co z ranami na wojnach byli obyci, przelękli się patrząc nań, bo nigdy tak strasznych nie widzieli.
Posłano wnet po doktora Racława, aby na ratunek przybywał, a tym czasem kto co umiał i mógł, radził i robił. Mieszczanom nieprzyjaźni zamkowi ludzie okrucieństwem Wójta do szaleństwa byli zburzeni.
W mieście tymczasem tłum nie rad był, że mu krwawe widowisko przerwano — nie doczekawszy się spodziewanego końca.
Szczęściem dla chciwych strasznego dramatu, pod Piłatem stał uwiązany drugi winowajca, mniej występny rzezimieszek, któremu najgrawać się mógł tłum i piaskiem mu sypać w oczy.
Piłat miejski (pręgierz) był to słup z obręczem żelaznym, na kształt kuny przy kościołach wystawiony. Przywiązywano doń winowajców często przez dzień cały i dłużej zmuszonych w mę-