Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oku mają, już się domyślają czegoś, tak że kroku stąpić trudno.
Zadumał się spuściwszy głowę.
— Bądź co bądź — zakończył, — uczynię co powinienem.
Herman z Raciborza zagaił, aby w sprawie Gamrota, wysłuchać Paternostra, który czekał u wschodów. Wprowadzono go zaraz.
Potulny, uśmiechnięty, łyskający oczyma donosiciel usłużny, wdzięcząc się do wszystkich, ledwie wszedłszy począł tak szybko zdawać sprawę z podsłuchów, iż go zrozumieć nie było można. Albert kazał mu milczeć i na pytania odpowiadać.
Ciągnięto więc badania z niego, a z tych się okazało, iż Gamrot był na posługach zamkowego wysłańca, niebezpiecznego Marcika Suły, ulubieńca książęcego, który w mieście stosunki miał, chodził, podglądał, spiskował; z Pawłem z Brzegu i synowicą jego się zmawiał, u nich przesiadywał i t. p.
Paternoster wiedział o tem, że Musza żyd, służył Marcikowi, a izraelici wszyscy przeciw mieszczanom byli.
Wójt Albert wysłuchawszy, rzekł zimno, iż dla przykładu innym Gamrota na gardle ukarać było potrzeba.
Radzono aby z tem spieszyć, gdyż — domyślano się łatwo, że z zamku za nim się wstawią.
Narada ta, w której zdania były różne, prze-