Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Marcikowi spieszno było teraz do Grety. Na zamku trwożyć tem, o czem się dowiedział uważał za przedwczesne; chciał wprzódy pewnym być swego.
Gretę zastał, gdy się jeszcze przystrajała, bo się wybierała do kościoła iść, a gdy z domu za próg wychodziła, musiała się zawsze tak ubrać, aby na nią patrzano. Ludzie też nie tylko ją palcami wskazywali, ale szli za nią i zabiegali jej drogę. Do kościoła i Kurcwurst zwykle jej towarzyszył, ale nie w błazeńskim stroju.
Greta rzuciła zasłonkę, którą właśnie upinała i zawołała na Kurcwursta, aby jej Gamrota przyprowadził.
Kto był ten Gamrot, Suła nie wiedział wcale, nie znał go.
Wdowa zbliżywszy mu się do ucha, szepnęła żywo.
— Gamrota nie znacie? — nie wiecie, że brata jego Wójt Albert przez zemstę za siostrę wziąć kazał, w więzieniu trzymał i ledwie za usilną prośbą księżnej zamiast na gardle karać, z miasta wyświecić kazał. Gamrot wam przeciw Wojtowi usłuży — ja za niego stoję.
Mówiła gorączkowo i lice jej pałało.
Sprawiwszy to, odeszła nazad do porzuconego stroju i opinać się zaczęła, bo do kościoła ślubowała się dnia tego i musiała iść.