Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 074.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gorset sztywny kibić jej i okrągłe kształty uwydatniał na pokusę starych wielbicieli.
Choć już pierwszą świeżość młodości straciła była Greta, ponętę miała w sobie taką jeszcze, iż — począwszy od stryja — wszyscy z zachwytem w nią wlepiali oczy. Paweł z Brzega jako opiekun więcej sobie pozwalał niż inni, chwytał ją za ręce białe, przyciągał ku sobie, mrugając pokazywał Niklaszowi i Hinczy.
Bystra niewiasta poznała zaraz z oczów Marcika, iż tym razem może nie dla niej samej tu przychodził. Chciała się dowiedzieć co zrobił. Wprawdzie wszyscy tu swoi byli, lecz w szerszem kółku o drażliwych rzeczach, mówić się obawiano. Hinczy Keczera nie bardzo była pewną nawet z kim trzymał.
Mówiono o połapanych przy Łaźni żydowskiej mężobójcach, których już na Ratuszu trzymano w więzieniu, a Ławnicy ich na śmierć sądzić mieli. Na cmentarzu też u P. Maryi w nocy schwytano niewiastę podejrzaną...
To były nowiny miejskie.
Marcik słuchał, ale mało go to obchodziło.
Niklasz sprzeczał się, że wdowa Erlichowa nie miała prawa do połowy dworu i jatek na Grodzkiej, a Keczer wiedział, iż w księgach stało jako mąż jej to przekazywał. Pół zaś ławki oddał za duszę swą do Ś. Trójcy.
Wśród tego paplania na piękną Gretę gorące