Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 052.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

osobliwe. Skóra na głowie całej chodziła mu jak pożyczana, uszami ruszał każdem z osobna, a gdy smutną minę zrobił, trzeba było pękać ze śmiechu.
Polak był, ale po niemiecku się doskonale wyuczył na dworze Czarnego i błaznował, jak kto zażądał, po niemiecku, czy po polsku.
Niekiedy nawet z popsutą łaciną się popisywał, ażeby okazać, jak mądry był.
Spojrzeć tylko na Czelustkę dosyć było, aby się śmiać — bo postawą obudzał wesołość. U Szeluty znali go, cieszyli się z nim goście wszyscy i bardzo być może, iż przemądry piwowar karmił go i poił, aby gdzieindziej nie chodził. Drudzy też z gości często gęsto rzucili mu coś, gdy ich dobrze ubawił.
Oprócz wszystkich innych sztuk i sztuczek, bo piał jak kogut, szczekał jak pies, śpiewał jak ptacy, mruczał jak kłapouche, — Czelustka każdego człowieka minę i mowę naśladował tak, przejmując głos, że się mu wydziwić nie mogli ludzie. Przed polakami wyśmiewał niemców, a przed niemcami polaków.. nie szanując nawet księży, których śpiew powtarzał, jakby się go uczył.
Czelustka miał swój kąt na ławie, siadał w nim, gdy nie miał nic do roboty na ziemi, nogi podnosząc tak, że mu kolana twarz zasłaniały, a rękami obejmując się za nie. Wydawał się maleńki, bo siedzącego ledwie trzecia część była tego co stał. Tym sposobem odpoczywał, spał