Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom I 130.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nad swoimi. Wolno mu z niémi czynić co chce. Dlaczegożeście srom królowi uczynili?
Dobek się wyrwał:
— Jako żywo dziecko poboczném nie jest. Matka jego, ziemianina córka, tak dobrze żoną była pańską, jako która Judyta i syn to tak dobry, jakby się z królewnéj rodził, skoro ją pan Władysław swego czasu miłował i za żonę trzymał. Srom czyni królowi, kto krzywdę czyni dziecku, nie my!! nie my!
— A zbiegowie i zdrajcy? — spytał Wojsław.
Tak nazwani zdrajcy i zbiegowie siedzieli naprzeciw mówiącego na ławach, Dobek téż do nich się liczył, więc skoro to słowo rzekł, szmer, wrzawa i zburzenie powstało wielkie.
Magnus chcąc nad nim zapanować, podniósł się, wstał i rękami a wołaniem począł zażegnywać ową burzę, ukazując, że sam mówić pragnie.
Ucichło po trosze.
— Powiem co na sercu mam — zawołał — kryć prawdy się nie godzi. Zbiegowie to są, którym nie król, ale Sieciech dokuczył i nie od króla, ale od Sieciecha uciekali, bo na ich gardło nastawał. Nie wiemy już, kto u nas panem. Władysław król czy Sieciech? On zagarnia pod siebie wszystko, krakowskim wojewodą jest, niech na Krakowie siedzi, a nam da rządzić, gdzie nas postawiono. On wojsko całe ma w ręku, on grody, zamki, urzędniki, dwór, on króla i kró-