Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w Czechach. Wolę pobożnego rycerza, niż wywłokę, co zbiegł z pod klauzury — powtórzę — boję się go. Pismo znając, obracać je będzie krzywo na usprawiedliwienie swoje. Bez nauki Bolko nas potrzebować dla niéj musi — ów niedouczony, pomiatać zechce nami.
— Surowi dlań jesteście — odezwał się arcybiskup.
Zbigniew miał prawa, bo choć małżeństwo, z którego się rodził, przez kościół pobłogosławione nie było, naówczas i po dziś dzień małżeństw jest takich wiele. Przejdźcie kraj, policzcie, ile podobnych w nim. Wszakci dopiero wdrażać poczynamy do tego lud chrześciański tutejszy, aby się starym obyczajem nie brał i nie rzucał samowolnie, jak bydło. Władysław ową Hannę za żonę miał, Zbigniew prawym synem jest i ma pierworodztwo.
— Temu nie przeczę — rzekł Paulin — boleję tylko, że miasto jednego dwu ich jest.
— Lecz dla nas lepszém, choćby i dziesięciu ich było — odezwał się Lambert — albo tylu, ilu nas jest. Stałby przy każdym pasterz na straży. Siły zbyt wielkiéj w jedném ręku dopuszczać nie możemy, by się nie stało co z cesarzem, co ze Szczodrym. Oni, jak skoro moc poczują, panować nam chcą, a tego się cierpieć nie godzi. Kościół wiódł i kierował od czasów Konstantyna po dni dzisiejsze, bo w nim było światło, musi téż po