Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 252.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Geniusz jest, dobroczyńca ludzkości, mędrzec, luminarz Europy! żaden kraj się takim nie może poszczycić monarchą. Pani, jestem jego wielbicielem i życie za niego dać gotów jestem.
Grzybowska za boki się trzymała, śmiejąc, zapewne z radości.
— Wystaw sobie asińdźka, ten człowiek, co mówię! ten mąż, ten bohater, na którego ramionach losy ludów spoczywają, z jaką niewysłowioną łaskawością i dobrocią mówił ze mną, z jaką troskliwością wypytywał. Płakałem, pani, płaczę, nie mogę wspomnieć tej chwili bez rozrzewnienia.
Rzesiński wydobył chustkę i puścił wodzę uczuciu i łzom, potem kilka razy silnie nos utarłszy, uspokoił się nieco, odetchnąwszy silnie.
— O czemżeście z królem mówili? — zapytała figlarnie gospodyni.
— Naprzód o sprawach krajowych, bo u niego te są pierwszemi — rzekł poważnie kasztelan. Król mi wyraził żal, bardzo dla mnie pochlebny, iż takich ludzi, jak ja, nie ma wielu pomiędzy posłami, i żem ja się o poselstwo nie kusił. Gdybym był wiedział wolę N. Pana, o, byłbym się dla niego poświęcił! Potem począł dopytywać o dom, o gospodarstwo..,
Tu Rzesiński uczynił pauzę.
— A o żonie i rozwodzie nie było mowy? — zapytała Grzybowska.