Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom I 110.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jestem najnieszczęśliwszy z ludzi! — zawołał — O mój Boże! jakże karzesz mnie srogo za grzechy moje!
Napróżno margrabia Karol uspokoić się go starał.
Dnia tego zabawy, igrzyska, gonitwy, wszystko zostało przerwane. Cisza głucha, złowroga zapanowała na dworze.
Biskup Jan z Drażic przybył z Nowego Miasta do króla ofiarując się z całem duchowieństwem czternastodniowem nabożeństwem, z processjami, z wystawieniem relikwij, błagać Boga o odwrócenie ciosu, który królewskiej zagrażał rodzinie.
Rozkazy były już wydane, po wszystkich kościołach odzywały się dzwony; nagle, wesołe wczoraj miasto okryła żałoba. Lud począł się cisnąć do krużganków kaplic i kościołów.
Duchowieństwo z chorągwiami i krzyżami, długiemi sznury, śpiewając pieśni, wyciągało już z Wyszehradu, od Ś. Wita, P. Maryi, Ś. Mikołaja.
Kaźmirz z całym dworem swoim pieszo udał się do zamkowego kościoła, wysławszy znaczną summę dla zakupienia nabożeństwa.
Trwoga niewysłowiona ogarnęła wszystkich. Przychodziło to nagle, i z wesołości wczorajszej przejście do błagalnych modlitw było tak szybkie, iż wrażenie uczyniło potężne. Ludzie widzieli w tem znowu jakiś palec boży, karę za grzechy