Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom I 069.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Arcybiskup przeżegnał mówiącego w cichości i szepnął.
— Ja mam dobre przeczucia, nie odmówią Wam. Da się córka króla Jana nakłonić... nie do pogardzenia jest królestwo, które Bóg coraz nowym przyrostem obdarza... zdobyliście Ruś, odzyskacie kiedyś Pomorze, Mazowsze też musi się kiedyś połączyć...
— Myślę — dodał powoli Jan Grot — że i owe skarby na Rusi zdobyte, o których po świecie szeroko prawią, królowi Janowi ochoty dodadzą do swatania córki, bo żądny jest grosza... a rozsypuje go niebacznie...
— Sławę zdobywa — odparł Kaźmirz — a ta więcej warta niż złoto.
— Rycerz prawy — rzekł Arcybiskup — ale też jako rycerz niepohamowany i nieunoszony w namiętnościach. Szkoda, że piękne swe przymioty kazi tem zuchwalstwem...
Król zarumienił się nieco.
— Wiele przebaczyć trzeba tym, którzy brzemiona ciężkie noszą na barkach — rzekł zwrócony do Bogoryi.
Jarosław odparł łagodnie.
Wiele przebaczyć trzeba, ale wszystkiego nie można...
Rozmowa przerwaną została... wszedł Kanclerz, niesiono do wiadomości króla przygotowane zapisy dla kościołów, zamiany wiosek, nadania.