Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 154.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie rzekł nic i drżący, jak pijany na drabinę się wdrapał...
Siadł u góry i płakać zaczął...
Posłał po księdza...
Gdy kapłan, który zszedł do lochu, po krótkim w nim pobycie dobył się na światło dzienne — osłabłym był tak widokiem męczarni i powietrzem, którem oddychać musiał, iż go podtrzymać trzeba było, aby nie padł...
Czterdzieści dni konając tak Maciek Borkowicz, po spowiedzi odbytej — słowa już nie rzekłszy — skonał...
Taki był koniec człowieka, którego wspomnienie długo potem na zamku Olkuskim jak straszna baśń z prastarych wieków pozostało...