Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 049.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pacholę, które miał z sobą, postawione na straży w sali, dało mu znać, gdy królowa z nich wyszła do swych komnat. Mało co poczekawszy, Borkowicz wbiegł do Konradowej.
Czekać się na niego zdawała, i położyła palec na ustach zobaczywszy.
— Cicho tu stój! — rzekła, wstając i podchodząc ku drzwiom królowej.
Przyłożyła do nich ucha, zapukała ostrożnie. Borkowicz tymczasem, cicho stąpając za nią, przysunął się ku drzwiom.
Otwarły się one powoli. Blada i pomięszana stała w nich królowa Jadwiga — nie mogąc wymówić słowa, Borkowicz śmiał się do niej.
Pomiędzy niemi skurczona w pośrodku trzymała się Konradowa. Starosta ujął ją w pół i odepchnął, a sam, nie zważając na przestrach królowej, zuchwale się wparł na próg ku niej, i za cofającą się wkroczył do sypialni, drzwi zamykając za sobą.
Konradowa padła z razu na ziemię, lecz natychmiast się podniosła, oburącz porwała drzwi i gwałtem je rozwarła.
Królowa w głębi izby uchodząc od napastnika, stała oparta o ścianę. Borkowicz w pół komnaty się strzymał i mówił coś żywo.
Rozmowa ta, której Konradowa dosłyszeć nie mogła, trwała bardzo krótko — na dany jakiś