Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 113.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie odbijały, co się w duszy jego działo. Królewski kunszt zamykania uczuć we wnętrzu, aby świat im ani się dziwić, ni cieszyć, ani mógł urągać, posiadał Kaźmirz w wysokim stopniu. Rzadkie godziny swobody w małem kółku dawały poznać, co cierpiał i czego doznawał. Nawet ten nieprzezwyciężony smutek groźnego przeczucia, iż bezpotomnym być ma, i z rodu ostatnim, umiał król zamykać w sobie. Wylewał się z nim tylko przed najbliższemi...
W tej chwili poruszonym był tak silnie, obrażonym tak boleśnie, iż zapomniał o godności swej, a wiedział może, iż nikt obcy go nie zobaczy, i nie zdradzi.
Kochan, którego postawa i oblicze kipiały jeszcze uniesieniem gniewu, zamienił z nim wejrzenie tylko — król mniej niż zwykle pewnym krokiem poszedł ku siedzeniu swemu przy stole, padł na nie i sparł się na ręku.
Z wolna przychodził do siebie.
Kochan stał przed nim, jakby na rozkazy oczekiwał, nie śmiał się odezwać — król oczyma błędnemi, długo wodził po komnacie — drgnął, jakby ciężar z ramion chciał zrzucić — ruszył się, jakby wstać miał, siadł znowu i zapytał o Suchywilka głosem cichym.
Nie było go na Wawelu. Kochan spytał, czy po niego ma posłać, Kaźmirz zaprzeczył ruchem głowy. Po chwili rzucił pytanie, czy nań kto cze-