Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 176.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chodziły też wszystko, co dotąd przelało się ze skarbca na Wawelu do skrzyń Esthery...
Kochan z dwojgiem czeladzi zawiózł ze słowem Kaźmirza dary, których Esthera nie zdawała się spodziewać. Przy tej zręczności starał się ją zapewnić, iż gotów jest zawsze w każdym razie popierać jej żądania i u króla być jej orędownikiem.
Spodziewał się może wdzięczności i poufalszego zbliżenia, lecz Esther[1] na te nadskakiwania próżne odpowiedziała tylko bardzo obojętnem głowy skinieniem.
Tak, jak ulubieńca królewskiego, przyjmowała wszystkich, którzy się do niej wciskać usiłowali, starając przez nią cokolwiek wyjednać u króla. Odpowiadała na prośby tem, iż ani dla siebie, ani dla drugich nie śmiała nigdy nic żądać od króla.
Nigdy też z ust jej Kaźmirz nie posłyszał żadnego napomknienia nawet o czem innem oprócz tego, co się ich obojga tyczyło.
Lewko i inni pokrewni nalegali o wiele drobnych przysług, ale i tych Esthera odprawiała odmową.
— Dla narodu naszego prosić go będę — mówiła — dla ludzi nie mogę. On u mnie szuka spokoju, a ja mu go żebraniną zatruwać nie chcę.
Lewko się gniewał, lecz wprędce zrozumiaw-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Esthera.