Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

królewna. — Ja się wcale nie porywam na to, ale oświadczam wam też, że nad sobą nie dopuszczę właści nikomu.
— Ale miłości waszej doręczono listy cesarskie? — rzekł ksiądz Wojciech.
— Nie widzę obowiązku tłómaczenia się z tego przed wami — spokojnie odezwała się królewna.
— Gastaldi zabiega, aby mógł się widzieć i mówić z miłością waszą.
— Anim go widziała, ani wiem o tem — mówiła królewna chłodno.
Biskup zdradził swą trwogę, załamał ręce.
— Powiadają, że z nim razem przebrany ma się znajdować Ernest syn cesarski!
— A wy, ojcze mój, wierzycie temu? — zapytała królewna — i sądzicie że ja zgodziłabym się na potajemne widzenie się z nim? Tem mi uwłaczacie.
Nigdy tak energiczną jeszcze biskup nie widział królewnę, zdumiał się, ale własnemu, zbyt ostremu wystąpieniu począł to przypisywać. Złagodniał więc.
— Wasza miłość przebaczycie mi — dodał ciszej — ja jestem posłem tylko... czynię co mi zlecono.
— A wy, ojcze, darujcie mi też, iż staję w obronie godności nie mojej tylko — rzekła Anna — ale tych Jagiellonów, z których tu jestem ostatnią.