Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 183.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapisał jej wszystko, a panowie senatorowie nic dać nie chcą.
— Tak, i podobno tak skąpo na potrzeby swej Infantki dostarczają, że ciągle pożyczonemi pieniędzmi żyć musi.
Rozmowa w pokojach króla, nawet gdy już się rozebrał i w łóżko położył, które faworyci obstąpili, przeciągnęła się bardzo długo.
Nie mniej żywo po powrocie z wesela u królewnej wszystko rozbierano cokolwiek się tego wieczoru przytrafiło. Pani krajczyna szczególniej widziała w młodym królu co chwila zdradzający się afekt dla Anny. Gdy nie mógł do niej się zbliżyć, ścigał ją oczyma. Rokowano jak najlepiej na przyszłość, ale król teraz tak niesłychanie był zajęty, godziny jego policzone tak skrzętnie, iż więcej dowodów uczucia wymagać nie było podobna.
— Uroczystości koronacyjne — mówiła — przecież kiedyś się skończyć muszą. Naówczas nieochybnie bliżej się zechce król poznać z Anną, byle te narady sejmowe raz także doszły do końca.
Wiedziano i u królewnej o turnieju nazajutrz, na który Anna z okien swojego mieszkania patrzeć miała i widzieć sobie obiecywała, choćby dlatego, że razem i króla zobaczyć mogła, który w swej loży miał zasiąść, a potem biegać sam do pierścienia.