Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Proszę was, nie namawiajcie mnie do tego, czemu się bronić muszę.
A po chwili dorzuciła.
— Sądzicie więc, że Ernest ma widoki jakie? że się powiedzie cesarskim?
Z głosu referendarz nie mógł się domyśleć czy pytanie było natchnione trwogą, czy nadzieją, ale coś mu mówiło teraz, że jego Ernestowi tu nie sprzyjano bardzo. Dla lepszego więc wybadania królewnej dorzucił.
— Sądzę na pewno, że cesarscy innych przeważą. Kupka Mazurów, która się dziś wyrwała, niepoparta, nie dokaże sama nic, a co było niepewnego, widząc że Francuz pada, do cesarza się obróci.
Czarnkowski mówił to bez przekonania, bo troskę miał wielką. Popatrzał na królewnę, która rzekła zimno.
— Tak wnosicie?
— I zdaje mi się, że się nie omylę — dodał referendarz — dopiero, gdy się pole z ladajakich kandydatów oczyści, cesarscy górę wezmą. Szlachta znużona, cztery niemal niedziele stoi w polu a nic nie zrobiono. Rozstrój dziś w umysłach większy niż był; w końcu wezmą choćby Bandurę, aby raz do domu powrócić.
Posmutniała jakoś królewna.
Czarnkowski raz jeszcze żartobliwie napomknął o wizerunku, że wartoby go zachować,