Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ubodzy skupili przy dzbanku na gawędę, gdy się czuł potrzebnym, znalazł się także.
Wieczorem przy kaganku lub łojówce, a często do późnej nocy siedział za stołem w swej izdebce i przepisywał pilno chodzące po rękach listy, odezwy, paszkwile, które później rozdawał między ludźmi a oni je rozrywali, bo każdy się czegoś chciał nauczyć o Rdeście i o Francuzie, o Rosenbergu i Bandurze.
Czasem musiał przedsiębrać wycieczki, bo poselstwa różne zbliżać się zaczęły i zjeżdżać. Niespracowanym był i niezmordowanym, chociaż piękna Dosia wychwalając go przed królewną, oddając mu sprawiedliwość należną, sama go wynagrodzić za te trudy wcale nie myślała.
Dopóki jej mówił o tem co zrobił, czego się dowiedział, słuchała go z zajęciem, uśmiechała mu się uprzejmie; jak tylko zaczął wzdychać i zagaił o swej miłości dla niej, odwracała się zasępiona i zamykała mu usta.
Potrzeba było i człowieka tak cierpliwego i miłości tak uporczywej, aby się tem nie zrazić, nie ostygnąć i nie wyrzec nadziei.
— Panna Dorota w końcu się przekona — mówił często, gdy go odprawiała z niczem — że na takie poczciwe przywiązanie jak moje rachować można i polegać na niem, ale panna nie ma ani litości, ani serca.