Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 058.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gotówem czekać aż się o wiernej miłości mej przekonacie.
Zagobianka zwróciła rozmowę.
— Więc was odprawiono — rzekła — ale wy się odprawiać od królewnej nie powinniście.
— Ani też myślę — odparł Talwosz.
Zostanę w Warszawie. Z Piaseczna niedaleko do mnie będzie, gdybym się miał zdać na co. Zresztą widzi mi się, że i królewna rychło do Warszawy się przeniesie.
Gdybyście mnie na co potrzebować mieli — dodał w końcu — każcie szukać w gospodzie pod Białym koniem u Barwinka, za krakowską bramą.
Ponieważ Zagłobianka nie odchodziła, wniósł Talwosz, że mu ma jeszcze coś do powiedzenia; czekał rad, iż się rozmowa przedłużała.
Dosia cichym głosem poczęła.
— Nieprawdaż? Mnie się zdaje, że choć panowie senatorowie naszą panią posądzają o to, iż z cesarzem jest w potajemnej zmowie i z nim spiskuje, mylą się bardzo. Więcej ona sprzyja Francuzowi.
Talwosz głową dał znak potwierdzający.
— Najlepszym dowodem tego było — dodała Dosia — gdy wiadomości nadeszły o tej rzezi okrutnej, zgryzła się tak, że po całych dniach słowa od niej dopytać nie było można. A potem, jak począł biskup Walencyi rozsyłać