Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kawym był każdy, dokąd ruszył tak nie opowiadając się nikomu.
Ochmistrz Koniecki, kręcąc wąsa powiadał, że za zezwoleniem królewnej Talwosz pojechał krewnych na Litwie odwiedzić.
— Nie bójcie się — mruczał ironicznie — powróci on rychło, będziemy go mieli do syta.
Nie lubiono poczciwego Talwosza, bo u królewnej łaskę miał, a ruchawością i rzutkością w posługach innych przechodził.
Dosia Zagłobianka, którą też badano o Litwina, bo się około niej nieustannie kręcił, mówiła obojętnie, że kędyś na Litwę jechał. Być może że i on sam przed wszystkiemi się tak ze swej wycieczki wytłómaczył, lecz inny ona cel miała.
Dla niego i dla Zagłobianki nie ulegało wątpliwości, iż królewna więcej sprzyjała Henrykowi francuzkiemu, że marzyła o nim.
Talwosz, który służyć jej chciał po myśli, czy z jej przyzwoleniem, czy proprio motu ruszył na zwiady ku posłom, którzy już w Polsce znajdować się mieli.
Sprawa wyboru Henryka nie stała tak źle, jak się czasami referendarzowi Czarnkowskiemu zdawało. Firlej się z tem nie taił, że cesarzewicza prowadził, więc Zborowski, choć Commendoniemu także przyrzekł za cesarzem być, na