Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Słowa karła powtarzano królewnie, a był on i zdawał się powagą, na słowach tych polegać było można. Przynosiły one i utrwalały nadzieję.
Wcale inna była rola referendarza Czarnkowskiego, który nadto bystrym był i przezornym, ażeby się dał uwieść lada czem. Zwolna starał się przygotowywać Annę do jakiegoś przewrotu, zmiany, których się spodziewał.
I on i wielu z nim nie czuli aby Francuz miał pewny grunt pod nogami. W powietrzu była jakaś katastrofa.
Biskup chełmski, który milczał aby nie martwić, przejęty był zgrozą z powodu płochego życia króla.
Cóż się po nim spodziewać było można? Katolicy wiedzieli, że w strasznej nocy św. Bartłomieja Henryk był czynnym, choć nie zbyt jawnie, — to obudzało w nich nadzieję, iż głównego nieprzyjaciela, dyssydentów zmoże i zwolna im cugli ukróci — to jedno pocieszało... obyczaje zrażały.
Na dworze trudno aby się co ukryć mogło, a sam Henryk choćby był czasem chciał udawać surowszego, zdradzał się codzień roztargnieniem i niezręcznością. Francuzi jego stokroć gorzej i więcej.
Królewna wśród tych wszystkich prądów