Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiesz pani — rzekł — przyglądając się jéj czarnym sukniom i kwefom, jesteś dziś tak piękną mimo tego stroju, iż mi przypominasz ów turniéj warszawski, gdym cię widział zemdloną z trwogi o mnie...
— Ale Hoym! Hoym jest piękniejszą odemnie, od turnieju, od wspomnienia i omdlenia, nieprawdaż? — ozwała się księżna ironicznie.
— Hoymowa może być sobie piękną, jak chce i najpiękniejszą — odparł August: — są rzeczy od piękności piękniejsze, to piersi w których czułe biją serca... Kochana księżno... nie rób z siebie widowiska... wróć do domu, włóż suknię niebieską w któréj ci tak do twarzy i czekaj na mnie z wieczerzą...
Na lice blade księżnéj Urszuli wystąpił rumieniec żywy.
— Królu mój! panie mój! — zawołała zapominając się — miałażby to być prawda? August moimby pozostał...
— Proszę cię... nie wątp o mnie — dodał poważniéj król — na cóżbym miał kłamać?
W istocie król nie kłamał tym razem, piękność pani Hoym, zrobiła na nim wrażenie wielkie, lecz zarazem napełniła jakąś trwogą. Charakter energiczny téj kobiety malował się w każdym jéj ruchu, wejrzeniu, skinieniu; czuł on, że przy niéj część swéj potęgi u nóg Omfalii złożyćby musiał. Twarz Anny mówiła: muszę królować; twarz Urszuli: kochałam cię panie i mrę z żałości... Hoymowa wydała mu się nazbyt poważną i smutną, a wielkich tonów król miał do syta... Dlatego pospieszył pocieszyć księżnę, bo w żadnym razie nie chciał jéj tracić i poddać się przeczuwanemu jarzmu kobiety, która wcale ochoty podbicia go nie okazywała.
Hrabina ubrana była z wielkim smakiem i wytwornością, nie miała wprawdzie klejnotów, lecz przybranie głowy, krój sukni, dobór barw, podnosiły nadzwyczajną jéj piękność. Współczesne portrety przedstawiają ją z owalem twarzy nader kształtnym, noskiem małym, drobnemi usty, oczyma wielkiemi, czarnemi i niezmiernie wyrazistemi, z rysami delikatnemi, z bujnemi czarnemi warkoczami. Ręce, popiersie, kibić, odpowiadały twarzy, po któréj bladość i rumieńce żywe zmieniały się, wchodząc i znikając w mgnieniu oka...