Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pójdzie służyć bratu mojemu. Lepsi od nich pod Chorągwią Cesarską chodzą!
Tak codzień prawie mówiła Agnieszka, a książę jéj potakiwał. Bronił się tylko od wydania na nich wyroku śmierci i krwią mazać nie chciał, na wszystko resztę przyzwalał.
Gdy Dobek szukając mieszkania księżnéj, wpadł z wielkim pośpiechem do pierwszéj komnaty, ujrzał księcia Władysława na nizkiem siedzeniu, otoczonego trojgiem dziatek, uśmiechającego się do swoich chłopiąt; Agnieszkę na podwyższeniu siedzącą przy nich, i zdającą królować. Zaledwie ujrzała Dobka wchodzącego, z krzykiem się porwała ku niemu. Wiedziała z czém jechał, niecierpliwą była z czém powraca.
Sama twarz Marszałka już dość o tém mówiła; zdjął hełm z czoła uznojonego, potrząsł włosami długiemi, aby mu się po ramionach rozpostarły i raźno po rycersku przypadł z pokłonem do kolan pana i pani. Władysław patrzał nań zbladły i widocznie pomięszany.
Na naleganie żony nakazał był uwięzić Petrka, ale w duszy, nawykły szanować go, żałował postanowienia, niepokoił się, pocieszając tém że Dobkowi mogło się nie udać.
Z lica Niemcowi patrzało iż wiózł pomyślne dla siebie wieści, uśmiechał się nim przemówił, a gdy nań padło nalegające wejrzenie pani, odezwał się raźno.