Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 012.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rętszą. Ogromna téż lat różnica dzieliła czterdziestokilkoletniego Władysława, od dziesięciorocznego Kaźmierza.
Los tych dzieci teraz cały zawisł od panów duchownych i ziemian, mogli je opuścić i dać na ofiarę chciwéj panowania Agnieszce, albo się ująć za niemi i osłonić, a tę co pokój zamąciła gnać precz z granic zakłóconego państwa.
Wszebór, obie ręce rozpostarłszy, wskazując na gronko stojące w pośrodku jako obżałowanych przed sądem, rzekł zwrócony do Arcybiskupa.
— Ojcze i pasterzu miłościwy! jeżeli wy ich nie osłonicie to nikt, jeżeli wy ich opuścicie nie uratuje żadna siła! Krew to pana naszego, spuścizna po nim najdroższa, a stanie się krzywda jéj, padnie wina na sumienie nasze!!
Arcybiskup silnie, gwałtownie laską swą w ziemię uderzył[1] — Włos im nie spadnie z głowy — zawołał — dopóki ja żyję a władzę tę piastuję, póki kościół stróż sprawiedliwości stoi na téj ziemi, póki tu wiara święta panuje, nie damy ich tknąć!
Królewicze skłonili głowy — a po ławach poszedł szmér.
— Nie damy im zginąć!
Sieroty same za sobą się nie odzywały, najmłodszy uśmiechał się dość wesoło, Henryk szeptał mu coś znać karcąc niewczesne śmieszki, starsi stali zadumani i poważni. Obie księżne młode

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki lub następny wyraz (Włos) winien być małą literą.