Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom I 135.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najzepsutszy z ludzi, jako cynik obrzydły. Rozpustnik zmierził jéj rozpustę. Mimo-to zetknięcie z nim nie pozostało bez wrażenia, bez skutku: nabawiło ciekawością tego wszystkiego, co widziała ohydnie sprofanowaném.
Słynęła młoda wdowa z chłodu i surowości, ale życie, którego niesmaki tylko spiła zamłodu, dopominało się u niéj praw swoich. Nie wierzyła w miłość, a pragnęła gorąco kochać i być kochaną.
Zimna dotąd, gdy widokiem Wiktora została w niepojęty sposób rozbudzoną, przekonawszy się że człowiek ten czynił na niéj wrażenie, któremu oprzéć się nie mogła — w piérwszéj chwili zapragnęła uciekać. Trwoga opanowała ją niezmierna, jakby nowego nieszczęścia przeczucie.
Po wieczorze u księżny, gdy jeszcze mocniéj przekonała się, że ten człowiek zagadkowy ma nad nią jakąś władzę — nagle, jakby sama potrzebowała się tém związać, zmusić do odjazdu, powiedziała bratu, iż postanowiła Rzym opuścić.
Nazajutrz jednak, gdy Ferdynand oczekiwał już na stanowcze rozkazy, mowy o tém nie było.
Zupełnie czém inném zajęta, zdawała się unikać w rozmowie konieczności potwierdzenia wczorajszego postanowienia. Brat, z bardzo wielu względów, wcale się téż nie kwapił z przypominaniem wczorajszéj rozmowy.
Dziwiło go tylko, że może poraz piérwszy w życiu znalazł siostrę jak gdyby w sprzeczności sa-