Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 605.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To i ja z wami! — zawołał Tomko ale to być nie może.
— Co to się dzieje? co to jest? — przerwał Rataj, cisnąc się do nich.
— Dziewczyna nie chce! czy co? — odezwał się stary Choiński — na rany Boże, czyż ją jeszcze prosić będziemy?
Oba z szlachcicem zbliżyli się do sieroty.
— Co tobie się stało, dziecko — począł Rataj — oszalałaś, takie szczęście odpychać? mów! To cygańska sprawa, odurzyli, czy oczarowali?
— Nikt mnie nie oczarował — odezwała się zbierając siły Marysia — ale mogęż ja, powiedzcie sami, narzucić się wam za niewiastkę? Czyto tam szczęście będzie, gdzie miłości nie ma, gdzie woli nie było? Wy mną gardzicie jak cyganką, a ja jałmużny nie chcę. Przyjmujecie mnie z żalem, żeby mieć syna, a jutro precz wygnać możecie z torbami; lub za rok jeśli dożyjem, wykluwać mi oczy cygaństwem, sieroctwem i ubóstwem... Nie! ja tego nie chcę!
Choiński zamilkł zadumany.
— Słuchaj — odezwał się po chwili namysłu — słuchaj i zawierz mi dziewczyno, bo to co mówię,