Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 592.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go doganiać, jeżeli nie chcesz mu ani przebaczyć, ani pofolgować biednemu.
Nie uważała, że staremu ojcu ręce się trzęsły, gdy woreczka z pieniędzmi dobywał, że oczy miał łez pełne i chlipał prawie; nie dopatrzyła się, że wszystek już gniew ojca przepaliła żałość po jedynaku, że jedyną jego myślą było tylko odzyskać Tomka.
— A! Agato! — zawołał wybuchając — na rany Boże, czyż ty mnie jeszcze nieznasz; daj Boże, byśmy go odszukali, a nie bój się o chłopca. Ludzie świadczą, że dziewczyna poczciwa: niech się dzieje wola Pańska — dodał poważnie — Chciał nas Bóg upokorzyć w oczach ludzi tą synową, żeby nas grosz zapracowany w dumę nie wzbijał; niech się dzieje wola Jego.... niech się stanie... Bylebyśmy go odzyskali! A że koni i siebie i grosza nie pożałuję, możesz być pewną; klęknij ty przed Najświętszą Panną i świętym Antonim, niech nam odda zgubę naszę...
To mówiąc pocałował ją w czoło wydarłszy rękę, którą do ust cisnęła, i poważnym krokiem wyszedł z chaty. W podwórku wszystko już było go-