Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 576.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

idziesz w świat, kto to wié czy będzie lepiéj... Przystojna jesteś, ludzie nicpotem... dobrze na się patrz Marysiu.
Cóż odpowiedzieć było? Ot zapłakała znowu, a nieczekając nawet zapłaty, wybiegła, żeby ją łzy i słowa nie zdradziły. Sołoducha szła drogą i spotkały się na gościńcu.
Z tą trudniéj było daleko.
— Wy nic nie wiecie? — spytała Marysia żywo.
— A co mam wiedziéć?
Cyganka poczęła jéj opowiadać przybycie starego Choińskiego i cały dzisiejszy poranek; a Ratajowa aż wargi z gniewu zakąsywała.
— Byłam tego pewna, że skoro Marcinisko téj sprawy powąchał, już się ona nie utai; a cóż teraz myślisz? — zapytała.
— Dziś sprzedaję co mam w chacie, resztę na wolą Bożą zostawiam, a jutro mnie tu nie ma! — odpowiedziała stanowczo dziewczyna.
— Coś ty oszalała?
— Mówcie sobie co chcecie, stało się.... Przejeżdżał mieszczanin z Taborzysk, przyjęłam służbę w miasteczku i wzięłam zadatek..
— Kiedy? jak?