Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 570.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niechże mi tu więcéj noga jego nie postanie — dodał Choiński głośno, ujął za klamkę i mrucząc a spluwając, więcéj gniewnego niż był udając, wyszedł, dosiadł konia i pośpieszył na wieś szukać chaty sotnika.
Nie pytajcie mnie co się działo z sierotą: padła ona na ławę przy piecu i jak słup pozostała na miejscu nieruchoma, odrętwiona.
Myślicie, że proste dziewczę nic nad strach uczuć nie mogło? O! są chwile w życiu, w których spotęgowuje się człowiek i widzi więcéj, i więcéj czuje, i więcéj może niż zwykle; a Marysia była pustelnicą, była dziecięciem mogiły, wykołysaném dumami wśród samotności i tém wyższą od otaczającego ją ludu, że cała żyjąc w sobie, sama sobą władać i kierować musiała. W sercu biednego dziewczęcia scena ta zostawiła bolesne wrażenie i przeczucie, że z losem swym dotychczasowym rozstać się musi. Było to jakby jakieś jasnowidzenie konieczności; i żal ciężki, żal srogi ucisnął jéj serce nieprzekarmione dotąd weselem. Nie wiedząc jeszcze co się z nią stanie, Marysia wiedziała już, że chatę swą opuścić będzie musiała. Myślała już tylko co począć z sobą, a na przypuszczenie rozstania, żal ją