Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 565.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odpowiedział stając pomiędzy nim a panią swoją — czego chcę? Otom ci umyślnie przyjechał powiedzieć bezwstydnico jakaś, że jak tu ten łotr więcéj do ciebie jeździć będzie, a ty go przyjmować; to jak mi Bóg miły!!..
Wtém łzy puściły się z oczu sieroty, przerażonéj popędliwością starca, a z niemi tak była piękną, tak wzbudzającą litość; tak niewinnie zdawała się poczciwą; że stary choć w przystępie złości, uczuł się napół rozbrojony.
— A do kroćset diabłów! — zawołał — czego beczysz? Źle robisz a płaczesz? A co tu łzy pomogą? diabli cię wezmą i tego trutnia!
— A niegniewajcie się na Boga, nie gniewajcie: cóżem ja winna.. Ja wam wszystką prawdę powiem — z płaczem poczęła Marysia.
— Co ty mi pleść będziesz duby smalone.
— Ja wiedziałam, że to się tak skończy — odparła sierota — klnę się wam na Boga, żem go nie przyjmowała, nie słuchałam go, nie gadałam do niego...... Wczoraj jeden, jedyny raz był tylko w chacie u mnie, i to przy ludziach.
Stary wciąż na nią patrzał, słuchał i Bóg wié