Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 547.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale wy z nią żyjecie?
— Bo to widzicie matka nam ją przed samą śmiercią poleciła; ale cóż wam do niéj?
— Co mnie do niéj? — wybuchnął chłopak — tu nie ma co kłamać: ot, ja za nią oszaleję!
Baba udała zdziwienie wielkie, w ręce plasnęła, głową zaczęła kiwać, brwi zmarszczyła, cmokała; wreszcie poufaléj przysiadła się na ławie.
— A na co się wam to zda? — rzekła podpierając twarz zgrzybiałą na pomarszczonéj dłoni — wy myślicie, że to dziewczyna sierota, sama jedna, to ją jak grzyba wziąć; ale widzę Marysi nie znacie.
— Jakże nieznam, kiedy mi głowa pęka, że jéj dostąpić nie mogę.
— I takito porzućcie — szepnęła Sołoducha — wierzcie mi, bo z tego nic nie będzie: obałamucić jéj nie obałamucicie, a cóż? o ożenieniu wam ani myśléć; dopierobyto szlachta krzyku narobiła!
Chłopiec się zamyślił smutnie.
— A ja bez niéj żyć nie będę! — rzekł cicho.
— Co wam się stało? — zawołała baba: — Młodemu tak się to zdaje.... Oj! oj! albo to ona jedna? Krzyż z wami! Co wy mówicie? Już że Marysi tak nie dostaniecie nie poszedłszy z nią do cerkwi, to