Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 538.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— On! ze mną! — czerwieniejąc się coraz mocniéj krzyknęła Marysia — chyba żartujecie ze mnie?
— Ale gdzie tam! tak jest! miej rozum, a nie przypuszczaj go do siebie ani na staje, to go będziesz miała... Tyś głupia, ale ja żyłam na świecie to wiém: mężczyznie im gorzéj dokuczysz, to cię lepiéj pokocha.
— Tego nie rozumiem moja matko!
— Rozumiész, nie rozumiész, a rób, co ci mówię! Zobaczysz, ja w tém że pójdziesz za szlachcica i cała wieś będzie ci zazdrościć... A dopiéro stara Sołoducha wziąwszy się na weselu pod boki, całéj wiosce powie: — A co? a co? ot, jak moja cyganka poszła za mąż? Nie chcieliście na nią patrzéć, teraz się jéj będziecie kłaniać; a kto to zrobił.... Sołoducha!
I baba w istocie wzięła się pod boki i podrygiwała stanąwszy naprzeciw Marysi, która przelękła i zdumiona więcéj niż uradowana, patrzyła jak sierotka na Sołoduchę szczekać począł, widząc ją w tak niezwykły sposób uwijającą się po izbie.
— Matuniu! — powtórzyła dziewczyna — ale ja was nie rozumiem.