Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 528.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

porzucić, a to zdrowie stracisz i na jakie licho trafisz, że ci kwaśnego piwa nawarzy!
Tomko, który się ojca bał i wstydził, zawołał zaraz:
— A gdzie mnie tam to głupstwo w głowie, tatuniu; nie miałbym roboty... Ciężko lasu upilnować, nie ma dnia, żeby nie było trzeba siekiery odbierać... Pan nie żartuje, sam po drogach o kwitki pyta, tchnąć człek nie ma czasu.
— To i dobrze, że pracować musisz; to i dobrze!
— Ale jednakże; żeby zdrowia nie nadwerężył! — dodała matka.
— Porzuć jéjmość — przerwał stary — praca nie zaszkodzi, byle to prawda tylko była, co Tomko mówi, jeszczeby pół biedy; wyśpi się, najé i będzie zdrów.
Matka spojrzała, westchnęła i zamilkła; a przypomniawszy sobie, że syn może być głodny, pobiegła do komory po przekąskę. Stary z boku popatrzywszy na syna, sam wkrótce do ładowania wozu i wyboru na jarmark pośpieszył, bo zwykł był mawiać: sprawa sprawy nie tamuje... Jakoż wkrótce konie zaprzągłszy siadł i pojechał, choć