Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 509.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nabierała wyrazu, usta pogardliwszym wykrzywiały się uśmiechem, oczy ognistym w świat patrzały wyrzutem. Jakby za swe cierpienia na wszystkich mścić się chciała, nieubłaganą gniewną była dla tych, co ją otaczali; a Aprasz, który szalał i ginął za swoją egaszi, robił co tylko chciała....
Pierwszéj nocy zaraz po przybyciu do Stawiska, Aza znikła z obozu. Aprasz schwycił się za siwe włosy, poleciał do dworu; ale powrócił z niczém, bo nogą tam nie postała: domyślił się gdzie była, a z umarłemi nie walczyć żywym w sercu kobiety.
W istocie Aza całą noc przesiedziała na mogile Tumrego, niema, zadumana, straszna jak widmo z grobu wywołane. Sercem tylko, niepytając nikogo, wynalazła zielony pagórek, który krył w sobie zwłoki jéj ulubionego: bo lat kilkanaście wbiły go do ziemi i zasiały na nim wysokie burzany, za któremi go prawie widać nie było. Wśród ciemności kalecząc ręce, zapalczywa cyganka obrywała chwasty i krzewy z mogiły samobójcy, a gdy ranek zastał ją spoczywającą na ziemi, kurhanek już był oczyszczony z zakrywających go burzanów.
Błysnęło światło dzienne, i z nocą pierzchnęły dumy i żale. Wstała cyganka ze śmiechem dzi-