Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 489.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

noc całą. Co to być mogło! Zrazu nic nie zobaczyła; ale zbliżywszy, się spostrzegła krasną, czerwoną, ładną... a! jaką ładną chustkę nowiuteńką i kilka łokci szerokiéj karmazynowéj wstęgi! Oczy jéj nie przywykłe do podobnych strojów, powiększały jeszcze piękność tych bardzo zresztą pospolitych gałganków; ale ona i takich nigdy nie miała!!
Obejrzała je wziąwszy w drżące ręce ze strachem, pożądliwością, pokusą, z jakimś żalem nawet; ale przeczucie nie pozwoliło przyjąć od nieznajomego tak wielkiéj i podejrzanéj ofiary.... Rozstała się biedna nie bez boleści z chustką i wstążką, zostawuając je na tém miejscu, na którém były położone; a sama szybko schwyciła wiadro i rozpoczęła dzień lecąc jak zwykle do krynicy po wodę.
Sierotka po pani obwąchał podarek Tomka, obszedł go wkoło, burknął, i nieodstępny pognał za Marysią do źródła.
Dziewczyna choć ją to kosztowało wiele nie spojrzała już nawet na gościniec, i zabrawszy kądziel, ze spuszczoną głową poszła smutna ku mogile. Ale jéj oczy zwracały się ciągle na drogę, ale serce drżało jakimś niepojętym niepokojem. Słon-